Gotuje z Jamie Olivier - Czekoladowo/pomarańczowe biscotti

1 stycznia 2021

"See the river runs 

I hear it runs every night 

The misty Sun Where cool lovers lie 

I could swear, it might all just be alright 

See the painters paint once more 

They’ve seen it all 

But they ain't seen this before 

And I might of heard it wrong 

But I hear the day has come 

I might of heard it wrong But I hear the day has come"

Matt Maltese, I Hear The Day Has Come


360g mąki

200g cukru

3 jajka

75g oliwy

15g kakao

100g migdałów

30g pistacji

50g kandyzowanej skórki pomarańczowej

100g czekolady (najlepiej gorzkiej)

1 łyżeczka proszku do pieczenia

1/2 łyżeczki mielonego kardamonu

szczypta soli

skórka otarta z jednej pomarańczy


Piekarnik nagrzewamy do 170 stopni, blachę wykładamy papierem do pieczenia. Czekoladę siekamy nożem na średniej wielkości kawałki.


W dużej misce umieszczamy mąkę, kakao, proszek do pieczenia, kardamon, sól. Mieszamy, a następnie dodajemy migdały, pistację, kandyzowaną pomarańczę oraz posiekaną czekoladę. Mieszamy.


Jajka miksujemy krótko z cukrem, dodajemy oliwę oraz świeżo startą skórkę pomarańczową. Obie masy łączymy razem.  Uwaga, masa jest kleista! Ale damy radę :)


Zwilżamy ręce wodą i formujemy dwa wałki ciasta, mniej więcej o długości 25-30 cm. Układamy na blaszcze w odpowiednim odstępie.


Pieczemy około 40 minut, aż ciasto wyrośnie i będzie podpieczone. Wyjmujemy z piekarnika, i odstawiamy do wystudzenia na około godzinę ( ja w tym czasie piekłam kolejne ciasteczka Cantuccini z migdałami i żurawiną - https://bit.ly/3nUDYi8).


Następnie ustawiamy piekarnik na 150 stopni, ostrym nożem kroimy po skosie w miarę cienkie ciasteczka, układamy na blaszcze wyłożonej papierem. Pieczemy około 15-20 minut, przy czym w połowie tego czasu wyjmujemy blaszkę i odwracamy ciasteczka.

Wyciągamy blaszkę po upieczeniu, studzimy. Przechowujemy w szczelnie zamkniętym pojemniku. Znikają bardzo, bardzo szybko.